Wpis 2019-10-08, 05:07


08 października 2019, 05:37

Dzisiaj nie mogę spać nad ranem. Obudziłem się przed piątą. Za chwilę zadzwonił jej budzik i wyszła z pokoju. Teraz słyszę jak szykuje się do pracy, a ja leżę w naszym łóżku i myślę. Dlaczego nie mogę spać? Chyba po naszej wczorajszej rozmowie w samochodzie, kiedy wracaliśmy do domu. Usłyszałem, że chce iść w piątek na nowe zajęcia. Zajęcia z tańca. Myślałem, że na razie je sobie odpuści, po tym jak kilka dni temu przytrafiła się jej niemiła kontuzja. Powiedziałem jej o tym, że się martwię i że może nie powinna jeszcze tam iść. I to prawda, martwię się o nią i o jej nogę. Ale ona mnie tak dobrze zna. Wiedziała od razu, że jest jeszcze inny powód, dla którego tak powiedziałem. Ze po prostu nie chxe, żeby ona poszła w ogóle na te zajęcia. I to również była prawda. Nie chcę, bo na te zajęcia namówił ją... no właśnie co z tego, że ktoś ją namówił. Skoro tak naprawdę to moja wina, że w ogóle doszlo do takiej sytuacji. Do kogo dzisiaj mam mieć pretensje, jak nie do samego siebie? No ale dziaiaj nie chce, żeby ona tam szła z dwóch powodów. Pierwszy wymieniłem wyżej. Ale drugi jest o wiele ważniejszy i to ona bardziej siedzi mi w głowie. Piątek to jeden z ostatnich dni, w które ona miała wolne popołudnia. To też jeden z nielicznych momentów, w których moglibyśmy pójść na jakieś zajęcia razem. Bardzo bym tego chciał. Nie chce pod żadnym pozorem, żeby ona rezygnowala z zajęć które lubi, na które chodzi. Ale podświadomie myślałem, że może nie pójdzie akurat na te jedyne, na które zapisała się pod namową... hmm przez moje błędy tak naprawdę. Paradoksalnie, ona przez długi okres czasu namawiała mnie na wspólne ćwiczenia. Ba powiedziała kiedyś, że wtedy, kiedy razem ćwiczylismy było najfajniej. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Faktycznie, to był cudowny okres. A kolejny ja beznadziejnie przespałem. Zawalilem go totalnie. Teraz chciałbym do tego wrócić ale wiele rzeczy się pozmieniało. Ona dziaiaj ćwiczy coś zupełnie innego, chodzi na inne zajęcia. I dobrze, bo sprawiają się wiele satysfakcji. A kiedy ona jest szczęśliwa, kiedy się z czegoś cieszy, ja również jestem szczęśliwy. Wyjątkiem są te nowe zajęcia, na które jeszcze nie poszła. Dziaiaj dodałbym wszystko, żeby móc z nią coś robić, żeby móc z nią ćwiczyć. Znam ją i wiem, że ona i tak spróbuję z tymi zajęciami. A ja będę mógł jedynie jej kibicować. I będę to robił, bo bardzo ja kocham. A do tego nie mam prawa niczego od niej żądać ani oczekiwać. No na pewno nie tego, że nagle teraz, po tym wszystkim ona będzie mi ulegać i mnie słuchać. Teraz to ja muszę pokazać, że słucham jej, że mi zależy, że walczę mimo wszystko. Bo chce walczyć o nią, o nas, o naszą miłość. Z nadzieją, że może za jakiś czas, kiedy dostrzeże moją walkę, moją chęć. Kiedy znowu mi zaufa i pozwoli mi sprawić, aby poczuła się bezpiecznie. Może wtedy sama również zapragnie, żebyśmy znowu robili coś razem? Poczekam, będę cierpliwy. Ona czekała tyle czasu, kiedy ja to wszystko zawalałem. Poczekam, będę przy niej. Będę jej pokazywał jak bardzo mi zależy. Mam w sobie wiarę, nadzieję i miłość. Wiarę w nas. Nadzieję na to, że mi wybaczy wszystkie moje błędy i pozwoli pokazać, że nigdy więcej jej już nie zawiodę, bo klne się na wszystko, że tedo nie zrobię. I miłość do niej. Miłość, która mnie przepełnia, jak nigdy wcześniej nie przepełniała. Kocham ją całym sobą, całym swoim życiem. Kocham Cię Aniołku.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz