Niedziela dla nas.


07 października 2019, 22:17

Wczoraj była niedziela. Niedziela od rana do wieczora tylko dla nas. Patrzyłem na ten dzień z lekkim niepokojem. Bałem się trochę, czy będzie chciała cokolwiek ze mną robić. Ja pragnąłem robić z nią cokolwiek. Najmniejsza chwila spędzona z nią sprawiłaby mi niewyobrażalną radość. Do czego ja doprowadziłem? Do czego doprowadziło moje zachowanie? Teraz próbuję wszystko naprawić. Wszystko chciałbym zrobić na raz. Pokazać jej jak najwięcej znaków, że mi zależy, że wiem co zepsułem, że wiem co zrobić, żeby to naprawić. Nie oszalałem. Po prostu zrozumiałem i wyleczyłem się ze swojego strachu. Chociaż ona być może czasami myśli, że mi odbiło. Bo pewnie trudno uwierzyć, że na raz tak wszystko się odwróciło i nagle wszystko zacząłem widzieć. Nie, to nie tak, że nagle zacząłem widzieć. Ja to widziałem, ale chyba się czegoś bałem. Teraz po prostu się nie boję. Jeżeli jest we mnie strach, to tylko przed tym, że mógłbym ją stracić. Stracić miłość swojego życia. Ale nie popełnię już tych samych błędów. Chociaż, jak od niej usłyszałem, przespałem kilka rzeczy, kiedy ona chciała, a ja nie chciałem. To prawda. Teraz chce się postarać, żeby widziała, że zależy mi na każdej minucie spędzonej z nią. Że chciałbym znowu jak najwięcej rzeczy robić z nią. Postaram się, żeby to z czasem zauważyła. Żeby znowu chciała. Żebyśmy znowu mieli wspólne zajęcia. No ale wróćmy do tej niedzieli, której trochę się bałem. Okazała się być cudowna. Byliśmy na spacerze. Ona mi pozowała, a ja jak wariat patrzyłem na nią przez obiektyw aparatu. Chciałem uchwycić to, co najpiękniejsze na tej planecie. Chciałem uchwycić ją. I chyba się udało. Dzisiaj mam nawet takie przemyślenie, że zdjęcia wychodzą o wiele lepiej, kiedy chcemy, żeby tak było. Kiedy nie robimy ich od niechcenia. Kiedy robimy je sercem. A mogę zapewnić, że w każdym naciśnięciu spustu migawki był cały ogrom miłości. Miłości, którą chce jej dawać każdego dnia. Zdjęcia wyszły naprawdę ślicznie. To znaczy…Ona wyszła na nich ślicznie. Kiedy wracaliśmy do auta przez jakiś czas trzymaliśmy się za ręce. Chciałem, żeby drga do samochodu była jak najdłuższa. Pragnąłem jej nie puszczać. Boże, czułem na swojej dłoni jej delikatne muśnięcia i byłem przeszczęśliwy. A wieczorem obejrzeliśmy wspólnie film. Nie pamiętam już, kiedy tak razem coś oglądaliśmy. Chciałem, żeby ten dzień się nie kończył. Żeby trwał jak najdłużej. Chciałbym zatrzymać każdą chwilę spędzoną z nią w swojej pamięci, w swoim sercu. Chciałbym potrafić w takich chwilach zatrzymywać czas. Sprawiać, by minuta trwała godzinę, a godzina dobę. To była cudowna niedziela. Kocham ją bardziej niż wczoraj i trochę mniej niż jutro. 

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz